Pierwsze momenty w Argentynie

Kategoria:

Więc zaczynamy podróż do kraju pełnego kontrastów, do miejsca tanga, gaucho, mate, wielkich przestrzeni i fantastycznych zabytków natury, mieszanki kultur i narodów które tworzą Argentynę.

Początek nie był zbytnio sprzyjający. Po około 2 godzinach spedzonych w oczekiwaniu na wejście do samolotu, podobno był mały problem techniczny, musieliśmy jeszcze czekać około godziny na dodatkową obsługę. Czekając na odlot okazało się , ze załodze samolotu przedłużył się czas pracy i musieli mieć dodatkowa zmianę. Więc wylecieliśmy  około 3 nad ranem , zamiast o północy.

Na całe szczęście kolejne połączenia były tak ustalone, aby był czas na ewentualne spóźnienia. Na miejscu byliśmy o 12 w południe czasu lokalnego. Różnica pomiędzy Hiszpanią a Montevideo i Argentyną to 4 godziny. Na lotnisku czekała na nas znajoma, dzięki której bez problemu dotarliśmy do centrum. Wsiedliśmy do tzw. Colectivo, czyli autobusu miejskiego. Trochę mi to przypomniało okres komuny w Polsce. Stare autobusy, które zatrzymują się prawie gdzie chcesz. Po około 30 min byliśmy już na dworcu Tres Cruzes. Jest to rownież centrum handlowe oraz dworzec skąd odjeżdżają autobusy do Colonii, a stamtąd odpływają promy do Buenos Aires. W centrum jest też supermarket, wiec można zrobić zakupy spożywcze. A także kantor wymiany walut, gdzie wymieniliśmy euro na pesos urugwajskie. Cena była ok., bo w innych miejscach jak lotnisko czy pozńiej prom była mniej korzystna wymiana.

Podróż z centrum Monrevideo do Colonii trwała jakieś 3 godz. Autobus czysty , wygodny. Dużo miejsca. Po drodze to co zaskakuje to olbrzymie przestrzenie i co jakiś czas pojawiające się pojedyncze domy, lub miałe osiedla. Odprawa na prom poszła w miarę sprawnie. Bez większych problemów przeszliśmy na druga stronę po wspólnej kontroli granicznej Urugwaju i Argentyny. Dalej już tylko chwilkę oczekiwania i już byliśmy na promie. Prom płynie godzinę, wiec nie jest to uciążliwa podróż. Po drodze oczywiście otwierają sklepik strefy bezcłowej. Więc jak ktoś chce, może dokonać zakupów.

Z Buenos Aires dalej udajemy się autobusem, który mamy o 20.10. A do miasta przypłynęliśmy o 17.45. Więc mieliśmy dużo czasu na rozeznanie się w okolicy. Dworzec autobusowy jest bardzo blisko od promu, jakieś 15 min piechotą, można też dojechać taksówką, które stoją przy wyjściu z dworca. Po zapoznaniu się z dworcem autobusowym Retiro, zrobiliśmy spacer po okolicy. Niedaleko jest słynna ulica zakupowa Florida. Tam postanowiliśmy dokonać wymiany waluty i zakupu karty do telefony z numerem argentyńskim. Argentyna ma dużo wspólnego z Hiszpanią, a w szczególności godziny otwarcia różnych urzedów. Wiec okazało się , że kantory były już zamknięte, a także wszystkie punkty informacji turystycznej.  Oczywiście na ulicy stoi mnóstwo koników oferujących wymianę, ale raczej nie chciałem ryzykować.


  

Kolejnym punktem była karta do telefonu. Tutaj znów był mały problem, bo wszystkie sklepy były pootwierane, ale oficjalny salon Claro, firmy telefonicznej, już był zamknięty. W końcu udało nam się znaleść sklepik gdzie zakupiliśmy kartę. Wybór tej firmy był z polecenia. Podobno ma najlepszy zasięg w Argentynie. Koszt samej karty to 35 pesos. Dodatkowo 35 pesos to koszt przycięcia do wersji nano sim. Następnie kartę trzeba doładować w kioskach Open 25. Nie wszystkie mają, ale na ulicy Florida jest ich kilka. Więc nie było problemu. Oferta jaką ma Claro jest 4,40 pesos za dzień za 50 MB, które zużywa się bardzo szybko. Ale po wykorzystaniu limitu możemy znów go zwiekszyć za 4,40pesos za 50 MB, albo kożystać z wolnego internetu. Prawdę mówiąc nie jest tak źle i przy wolnym internecie też się da przeżyć.

Jeden z problemów jaki napotkaliśmy jest możliwość zapłaty kartą, nie wszędzie można jej używać. Ale jak się poszuka to się zawsze znajdzie odpowiednie miejsce. A także język argentyński. Oczywiście jest na podstawie hiszpańskiego i nie ma większego problemu, ale czasami nie jest łatwo zrozumieć to co nam chcą przekazać.

Jakoś czas nam tak szybko zleciał, że okazało się , iż spóźniliśmy się na autobus. Muszę przyznać, że obsługa była bardzo mila i bez poblemu zamienili nam na bilet calkiem innej firmy. Musieliśmy jedynie dopłacić różnicę. Wiec pojechaliśmy godzinę później.

Autobusy w Argentynie są bardzo wygodne. Trochę czuć  starość, ale nie brakuje im niczego. Mówię oczywiście o autobusach dalekobieżnych. Tak samo było w Meksyku. Wszystko zależy też od rodzaju siedzenia jakie wybierzemy, od pół łóżka, łóżka po suite. Te ostatnie rozkładają się do pozycji łóżka 180 stopni. W niektórych dają koc z poduszka oraz w cenie są posiłki.

Argentyna to olbrzymi kraj, można porównać do Europy. Podróż z BBAA do Mendozy trwał 12 godz. Tak prawdę mówiąc, jest to dobra forma aby zaoszczędzić czas. Jak nie mamy go za dużo, to wybierając autobus nocny z wersją łóżko po przyjedzie na miejsce i zameldowaniu, możemy się odświeżyć i zacząć zwiedzanie.

W następnych wpisach o Mendoza i okolicy, Cordobie i Tafi del Valle.

Muszę przyznać, że nie jest łatwo pisać na małym ekranie i ze słabym Internetem. Ale będę się starał pisać dalej. Trochę piszę z opóźnieniem, w miarę na bieżąco jest na Facebooku.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Telegram